W poszukiwaniu skutecznego leczenia i rehabilitacji znalazłem się w te wakacje na Podhalu, skąd piszę i przekazuję czytelnikom „Kurka Mazurskiego” kilka bardzo przydatnych, aktualnych informacji turystyczno – obyczajowo – gospodarczych.

Reportaż spod samiuskich Tater...
Autor z małżonką Anną

Wybierając się w tym roku na Podhale i do jego stolicy Zakopanego, trzeba przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość i grubszy portfel. Dlaczego? Otóż, gdy dojedziemy już do Krakowa i przebrniemy korki, nawet te na obwodnicy miasta, czeka nas kolejny trudny etap na tzw. „Zakopiance” i nie ma znaczenia, czy to dzień powszedni, czy święto, czy koniec tygodnia, czy niedziela. Korek w obie strony czeka nas zawsze. W miarę zbliżania do Zakopanego, tylko się powiększa. Z Mazur na Podhale jechaliśmy samochodem 6,5 godziny, a z Krakowa do Zakopanego we czwartek … 3,5 (!) Szczyt owego ruchu samochodowego następuje przed samym Zakopanem od miejscowości Poronin, a potem czeka nas jeszcze walka, prawdziwa walka o znalezienie miejsca do parkowania, jeżeli nie mamy wcześniej zarezerwowanego parkingu przed hotelem lub w miejscu zakwaterowania.

Jedna godzina parkingu w Zakopanem bez takiej rezerwacji, to koszt od 10 zł za godzinę wzwyż do 20 zł za godzinę parkowania w samym centrum, przy słynnych Krupówkach, tj. centralnym deptaku Zakopanego, gdzie każdy turysta chce i „musi” być choć raz w roku i gdzie ceny konsumpcji są w tym roku „kosmiczne” i komiczne, np. piwo w lokalu na Krupówkach – 18 zł za pół litra, a dwie przecznice w bok 9 zł za ten sam gatunek złocistego napoju. Kurczak z rożna na Krupówkach 40 zł za sztukę, przecznicę dalej 18 zł. Placki ziemniaczane w centrum Krupówek 20 zł za 3 sztuki, ulicę dalej - 12 zł.

Podobnie w barach i restauracjach.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.