Ciąg dalszy kłopotów z halą sportową w Jedwabnie. Będący już niemal na ukończeniu obiekt nie nadaje się do użytku, a wręcz zagraża bezpieczeństwu użytkowników. Powód? Popękane dźwigary podtrzymujące konstrukcję dachową. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał w trybie natychmiastowym ich zabezpieczenie i zabronił wstępu do hali osobom postronnym.

Popękane dźwigary

PECHOWA HALA

Hala sportowa w Jedwabnie to najwyraźniej bardzo pechowy obiekt. Kłopoty z nią zaczęły się jeszcze przed budową. Najpierw okazało się, że na inwestycję rozpoczętą przez poprzedniego wójta Włodzimierza Budnego, wbrew jego zapewnieniom, gmina nie otrzymała żadnych środków zewnętrznych i niebagatelny koszt ponad 7 mln zł musi pokryć, biorąc kredyt. W dodatku od samego początku jej budowie towarzyszyły wątpliwości, po co w małym Jedwabnie tak wielki obiekt, który przecież wymaga olbrzymich, jak na możliwości samorządu, nakładów związanych z utrzymaniem. Obecne władze gminy, chcąc nie chcąc, musiały doprowadzić inwestycję do końca. Teraz jednak okazuje się, że nie będzie to takie proste. Początkowo planowano, że finał przedsięwzięcia nastąpi na przełomie stycznia i lutego tego roku. Uroczystego otwarcia hali na razie nie ma co się spodziewać. Wszystko przez groźbę zawalenia się dachu nowo powstałej budowli. – Pewnej nocy osoby pilnujące hali usłyszały niesamowity huk. Jak się okazało, pękł jeden z dźwigarów podtrzymujących dach – relacjonuje wójt Krzysztof Oulakowski. Najprawdopodobniej zawiniło rozsychające się drewno w dźwigarach. Najszersza szczelina miała około 4 centymetry.

GROZI ZAWALENIEM CZY NIE?

O wszystkim od razu został powiadomiony nadzór budowlany. Na miejsce przyjechał inspektor, który zbadał sytuację. Pod koniec stycznia nadzór wydał decyzję nakazującą wykonanie robót zabezpieczających dźwigary poprzez usunięcie pęknięć w oparciu o projekt naprawczy. Uznał też, że uszkodzenia zagrażają bezpieczeństwu użytkowników obiektu. Przedstawiciel firmy budującej halę - Sanmel z Brodnicy twierdzi jednak, że pęknięcia nie stwarzały poważnego zagrożenia.

– Na pewno nie było groźby zawalenia się hali – przekonuje Grzegorz Betlejewski z Sanmelu. Zapewnia również, że wszelkie stwierdzone przez nadzór budowlany nieprawidłowości zostały usunięte.

– Wszystko jest już w porządku. Na dźwigary założono specjalne okucia obwodowe – tłumaczy. Dodaje, że przeprowadzone prace zgłoszono nadzorowi budowlanemu w Szczytnie. Teraz ma się on wypowiedzieć, czy rzeczywiście dach hali nie grozi zawaleniem. Grzegorz Betlejewski nie chce spekulować na temat przyczyn pęknięć dźwigarów. Jak mówi, podobny przypadek w historii inwestycji prowadzonych przez firmę z Brodnicy zdarzył się po raz pierwszy.

CZEKAJĄ NA DECYZJĘ NADZORU

W miniony piątek na miejscu spotkali się przedstawiciele nadzoru, inwestora oraz wykonawcy. Żadne decyzje jednak nie zapadły.

– Nadal czekamy, co powie na ten temat powiatowy inspektor nadzoru budowlanego – informuje wójt Otulakowski. Kiedy można się spodziewać otwarcia hali? Według wójta nieprędko . – Na pewno nie wcześniej niż w maju – przewiduje. Nie wiadomo też, czy w toku kontroli związanych z oddaniem obiektu do użytku nie pojawią się kolejne przeszkody. – Skoro już mamy mieć tę halę, to niech będzie ona bezpieczna. Musimy wszystko dokładnie sprawdzić – mówi wójt.

(ew)