Rozmowa z p.o. komendanta – rektora Wyższej Szkoły Policji inspektorem doktorem Piotrem Bogdalskim

Nie gram na perkusji

- Po nominacji Arkadiusza Letkiewicza na stanowisko zastępcy Komendanta Głównego Policji to Panu przypadło w udziale kierowanie szkołą. Już wcześniej pełnił Pan obowiązki komendanta – rektora.

- I to kilkakrotnie. W sumie były to trzy takie okresy, łącznie ponad 1,5 roku. Wtedy jednak obowiązywał trochę inny stan prawny. Ustawa o szkolnictwie wyższym mówiła, że aby być rektorem WSPol trzeba mieć habilitację. Ja jej w tej chwili nie posiadam, natomiast zmieniło się prawo. Obecnie przepisy dają możliwość zajmowanie tego stanowiska także doktorom. Jednak o tym, kto zostanie nowym komendantem – rektorem zdecyduje minister spraw wewnętrznych. Spectrum osób, które mogą tu przyjść, jest bardzo duże.

- Kiedy zapadnie decyzja?

- Powierzenie obowiązków obejmuje okres pół roku. Później można je przedłużyć o kolejne sześć miesięcy. Wszystko zależy od ministra. Może też zdarzyć się tak, że będzie chciał obsadzić to stanowisko szybciej.

- Powierzanie Panu funkcji p.o. komendanta – rektora na pewno świadczy o Pana silnej pozycji w szkole. Ale czy nie ma Pan już dość bycia wiecznym p.o.?

Cieszę się, że darzy się mnie zaufaniem i mogę kierować szkołą w takich okresach, natomiast nie przyzwyczajam się do myśli, że mógłbym pełnić tę funkcję, bo to jest decyzja polityczna, zależna od woli ministra.

- Jakie są plany dotyczące współpracy WSPol z miastem? Ostatnio głośno było o dyżurach, jakie pełnią pracownicy szkoły w Urzędzie Miejskim, udzielając mieszkańcom porad związanych m.in. z bezpieczeństwem. Słychać głosy, że podobnych inicjatyw powinno być więcej.

- Wydaje mi się, że współpraca z miastem zawsze układała się dobrze. Zmienia się ona jednak w zależności od tego, jak szkoła spełnia swoje funkcje. W tej chwili wróciliśmy do kursów podstawowych, bo taka jest potrzeba formacji. Zmusza nas do tego sytuacja kadrowa policji. Z całą pewnością na ulice Szczytna wrócą więc patrole złożone z naszych słuchaczy. To na pewno będzie wzmocnienie bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o dyżury pracowników, to trzeba pamiętać, że oprócz codziennych zajęć na uczelni mają oni również swoje życie rodzinne, a pracują także w soboty i niedziele. Czasu dla najbliższych nie zostaje im wiele.

- Co jakiś czas, nie tylko za rządów komendanta Letkiewicza, o szkole było głośno w mediach, i to w nie najlepszym kontekście.

- Gdybyśmy opierali się nie tylko na momencie, kiedy pojawiały się takie informacje, ale prześledzili ich dalsze losy, to nie przypominam sobie, by któraś z nich znalazła potwierdzenie. Niestety, później tego w mediach już nie ma. Były przecież nagłośnione przypadki z egzaminami oficerskimi, doniesienia o spożywaniu na terenie szkoły alkoholu czy zapewnianiu różnego rodzaju korzyści w zamian za zdanie egzaminów. Nic z tych rzeczy się nie potwierdziło, a kontrolowało nas bardzo wiele instytucji, od prokuratury, poprzez komendę główną, NIK, ministerstwo spraw wewnętrznych czy Urząd Skarbowy. Rozumiem, że szum medialny i pogoń za sensacją powodują, że informacje o rzekomych nieprawidłowościach się pojawiają. Natomiast kiedy zostają one zweryfikowane przez stosowne organy, nikt już o tym nie mówi. Przykładem jest choćby ostatni przypadek książki jednej z naszych pracownic. Twierdzono, że doszło do naruszenia dóbr osobistych i popełnienia przestępstwa. Zostało złożone doniesienie do prokuratury, ale ta umorzyła sprawę z powodu braku znamion przestępstwa. Tej informacji jednak w mediach nie znajdziemy.

- Doniesienia o nieprawidłowościach w szkole wychodzą od samych jej pracowników. Czy to przypadkiem nie wystawia uczelni złego świadectwa?

- Komendant Letkiewicz obliczył, że za czasów jego urzędowania na stanowisku, czyli 3,5 roku, było około 70 donosów. Osoby niezadowolone z funkcjonowania jednego obszaru działalności szkoły odczuwają to jako krzywdę osobistą i usiłują tę sytuację zmienić. Najprościej zrobić to poprzez zmianę tego, którego się obwinia, a więc kierującego jednostką. Jeżeli nie można tego uczynić w inny sposób, to składa się zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Kiedy jednak zostanie ono zweryfikowane, wtedy idzie się do prasy, pokazując szkołę w złym świetle. W każdym środowisku znajdą się osoby sfrustrowane, które starają się dać upust tej frustracji poprzez składanie różnego rodzaju zawiadomień.

- Panuje powszechne przekonanie, że skoro w Szczytnie jest WSPol, to powinno być ono najbezpieczniejszym miastem w Polsce. Tymczasem statystyki Komendy Powiatowej Policji wskazują na coś zupełnie innego.

- To taki skrót myślowy – mamy szkołę policji, więc powinno być bezpiecznie. Tymczasem trzeba pamiętać, że poszczególne jednostki mają różne zadania związane ze sprawowaniem nadzoru nad miastem. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to służą temu oddziały liniowe – komenda powiatowa i wojewódzka. My natomiast jesteśmy jednostką szkoleniową, kształcącą zawodowo policjantów. Nie można więc, patrząc na szkołę, mówić, że my zapewniamy bezpieczeństwo miastu.

- Na jakim etapie są inwestycje, na które szkoła pozyskała znaczne dofinansowanie unijne?

- W zasadzie zakończyliśmy już całość. Powstały dwa budynki – biblioteka i Centrum Analityczno – Badawcze. Obecnie jesteśmy na etapie oddawania ich do użytku. Na ten temat muszą się jeszcze wypowiedzieć straż pożarna oraz służby budowlane. Centrum Analityczno-Badawcze, najnowocześniejszy pod względem wyposażenia tego typu obiekt w Europie Środkowo-Wschodniej, jest już wykorzystywany, natomiast przeniesienie księgozbioru do nowej biblioteki to kwestia kilku tygodni. Nie są to nasze jedyne inwestycje. Wciąż jeszcze trwa remont budynku, w którym mieści się niedawno oddana do użytku nowoczesna aula na 300 osób. Na to zadanie przeznaczono ponad 7 mln złotych.

- Czy zamieszanie związane z postawieniem zarzutów prokuratorskich naczelnikowi Wydziału Inwestycji oraz trwająca kontrola CBA nie wpłyną na tempo prac prowadzonych w szkole?

- Nie mamy z tym żadnych problemów. Trzeba pamiętać, że na razie jest to tylko postępowanie przygotowawcze. Osoba, o której mówimy, dopóki nie została skazana prawomocnym wyrokiem, pozostaje niewinną. To, że taka sytuacja wyszła na jaw, świadczy o czujności kierownictwa szkoły, bo to ono, mając wątpliwości, ma obowiązek zgłosić je instytucjom, które są uprawnione do weryfikacji tego, czy przestępstwo rzeczywiście popełniono. Procedura została więc zachowana i wdrożona we właściwy sposób. Traktowałbym to w kategoriach normalności. W każdej społeczności są osoby działające zgodnie z prawem, jak i takie, które balansują na jego granicy, bądź ją przekraczają.

- Jeszcze kilka lat temu status WSPol był zagrożony. Udało się go jednak zachować, a w świetle prowadzonych tu inwestycji wydaje się, że uczelni nic już nie grozi.

- Na pewno nikt nie rozformuje szkoły. Jednak to, jaki będzie jej kształt, pozostaje kwestią przyszłości. Do niedawna byliśmy szkołą zawodową, mającą tylko studia licencjackie. W tej chwili jesteśmy uczelnią akademicką, uzyskaliśmy uprawnienia do nadawania stopnia doktora. W jakim kierunku pójdzie nasz rozwój, zależy od ministra. Być może kiedyś staniemy się uczelnią nie tylko policji, ale też innych służb podległych ministrowi spraw wewnętrznych, zwłaszcza że już teraz obsługujemy Straż Graniczną i BOR, a także współpracujemy z ABW i CBA.

- Jak spędza Pan wolny czas?

- Lubię się ruszać, jeździć na nartach, rowerze, pływać. Nie znoszę natomiast siedzieć w miejscu. Nie umiem też grać na perkusji, tak jak komendant Letkiewicz, co było absolutnym ewenementem w skali policji. Pogrywam za to na gitarze, ale robię to tylko dla siebie, ewentualnie dla dziecka.

- Pochodzi Pan z Częstochowy. Czy po latach spędzonych w Szczytnie czasem nie tęskni Pan do rodzinnych stron?

- Bardziej emocjonalnie jestem związany z Krakowem, gdzie ukończyłem studia i zaczynałem pracę. To miasto ma niezwykły magnetyzm. Dlatego długo po przyjściu do Szczytna sądziłem, że kiedyś wrócę do Krakowa. Teraz jednak poznałem Mazury na tyle, że nie chcę się już stąd wyprowadzać. Jest tu fantastyczna atmosfera, a otaczająca nas przyroda sprawia, że człowiek znajduje ukojenie i równowagę.

Rozmawiała

Ewa Kułakowska