W nagłówku tytuł znanej piosenki w czasie przeszłym. Dlaczego? Bo prawie nikt, w dzisiejszych czasach, nie uprawia już tradycyjnej formy korespondencji. Na starannie dobranej, eleganckiej papeterii, wiecznym piórem, długopisem, albo też przy pomocy staroświeckiej maszyny do pisania.

W grudniu zamieściłem felieton o niemal całkowitym zaniku zamiłowania do literatury pięknej. Ludzie przestali ją czytać. Dzisiaj uzupełnię tamten materiał o zaobserwowaną powszechną niechęć do pisania listów. Bo dla współczesnego obywatela jest to zbyt pracochłonne, a przy tym dość trudne. Wystarczy zatem poczta mailowa, a jeszcze lepiej SMS, bo krótszy.

Tradycyjna epistolografia, czyli sztuka pisania listów, zajmuje się głównie korespondencją z dawnych czasów, bo też listy odgrywały wówczas rolę zupełnie inną niż współcześnie. Często udostępniano je, za zgodą nadawcy, osobom postronnym. Były one zazwyczaj precyzyjnie dopracowane literacko i można je, z czystym sumieniem, zaliczyć do rodzaju esejów, albo felietonów. Z reguły otrzymywana korespondencja była przechowywana latami, a co ciekawsze z listów publikowano w książkach. Oczywiście pomijając fragmenty nazbyt prywatne. Opowiadam o tekstach ludzi inteligentnych i wykształconych, bo ludzie prości pisywali według utartych schematów. W „Emigrantach” Sławomira Mrożka jest kapitalna scena, kiedy bardzo prosty chłoporobotnik dyktuje inteligentowi tekst listu do rodziny. Zaczyna on tak: W pierwszych słowach mego listu donoszę wam, że jestem zdrów...

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.